Sezon piernikowy zaczęłam niby już dawno, ale żeby nie było niedomówień mamy prawdziwy zapach piernika z prawdziwego piernikowego ciasta.
Wyszedł nieco pokraczny i lekko przypalony ale, tym razem mój mały pomocnik mocno zaangażował się w jego powstawanie. Opornie nam to szło, bo wszystko musiało być tak jak kierownik budowy zadecydował.
Co by nie mówić rośnie nam chyba budowniczy. Widzę, że jednak inżynierię odziedziczyła po męskiej części naszej rodziny.
Udał się i to bardzo, a najbardziej świadczy o tym zadowolona minka Twojej kruszynki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNoooo jej pierwsze dzielo piernikowe :), które przetrwalo, reszte pierników zjadla
UsuńŚwietny, uroczy, a że trochę przekrzywiony, to chyba złudzenie optyczne. A taki wspaniały Pomocnik jest BEZCENNY. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPrzy takim pomocniku czas dłuzej płynie i więcej sprzątania ale jaka radość i wspomnienia :)
UsuńJaki tam on pokraczny - jest przepiękny! I nie mogę się doczekać aż będę taki piekła z moim małym pomocnikiem. Nie w tym roku, raczej też nie w przyszłym ale za dwa lata to już na 100% :)
OdpowiedzUsuńJuż gromadź duże pokłady cierpliwości , w zeszłym roku szybciej nam wycinanie pierniczków poszło, tym razem nim zostały wycięte ciasto wałkowałam 3 razy :)
Usuń