Jak to jest, że każde święta przychodzą tak szybko? Najpierw jak się patrzy na kalendarz to pół roku do nich, a później człowiek się nie obejrzy i został niecały tydzień, a przygotowania w lesie. W tym roku moje przygotowania są całkowicie w lesie. Kartek świątecznych nie wysłałam, bo nie miałam po pierwsze kiedy ich zrobić a po drugie komu je dać i zmusić, żeby z własnej woli stanął w kolejce na Poczcie. W przedświątecznym sprzątaniu pomogła mi rodzinka, dzięki nim mam pomyte okna i kurz wytarty z miejsc, w które dawno nikt nie zaglądał.
Ponadto wydaje mi się, że mój instynkt wicia gniazda w tym przypadku znajduje ujście raczej w wystroju wnętrz, a nie w szorowaniu i sprzątaniu.
Dlatego wykorzystując to, co miałam aktualnie pod ręką łącząc cukiereczki mini mini w jednokolorowe grupki, trochę kwiatków, preparowanych liści, piórka na druciku
dodając wyświęconą (dzięki cioci) w Niedzielę Palmową palemkę,
Wszystko dokładnie wkładając w przywieziony przez mego męża koszyczek
Chociaż kilkoma akcentami sprawię, że stanie się u nas świątecznie, bo niestety w tym roku zostało mi wszystko ograniczone.
Efekt imponujący :)
OdpowiedzUsuńno własnie miałas leżeć :) śliczny koszyczek ale nie rób juz nic więcej
OdpowiedzUsuńGocha dzieki
OdpowiedzUsuńEwciu, na leżąco mozna robic duzo pod warunkiem ze jest obok maz, ktory przyniesie i zabierze co trzeba. W innym wypadku pozostaje mi tylko buszowanie po necie, TV i czytanie
"... na leżaco można robić dużo rzeczy pod warunkiem, że jest obok mąż..." hmmm, no nie wątpię :D
OdpowiedzUsuńA tak całkiem poważnie - śliczny koszyk i taki nie tylko na wielkanoc jako dekoracja, bo można później nawet na prezent komuś dać. Super ekekt ;)
Angi, glodnemu chleb na mysli... heheh. A z koszykiem masz absolutna racje
OdpowiedzUsuń