Nie zdąrzyłam się Wam pochwalić ale dawno temu poczyniłam swój pierwszy szydełkowy szalik i w tym roku obchodzi swój renesans. Odgrzebany z dna szafy stał się mym nieodzownym przyjacielem.
Wystarczy się nim zawinąć a człowiekowi od razu się robi ciepło tym bardziej jak temperatura nie rozpieszcza a śniegiem nagle sypnie
Szaliczek ma bagatela 192 cm długości ( bez frędzli) i 41cm szerokości.
Witam
OdpowiedzUsuńSzalik piękny i pieski też :)
Dawno nie oglądałam Twoich prac, dawno nie pokazywałaś ich na wizażu :) Ja dopiero latem założyłam bloga i cieszę się, ze Hania namówiła mnie na to, bo znajduje tu wiele bratnich duszyczek, cieszę się, że i Cibie odnalazłam, teraz będę tu zaglądać :0
Pozdrawiam Alina (Lexor)
Och witaj Alinko miło Cię widzieć w blogowym świecie. Zaraz do Ciebie zajrzę :). A pieski jeden nasz a drugi brata i bratowej :)
UsuńCzasami warto zachować takie perełki. Wiele lat na dnie szafy, aż tu nagle stają się najmodniejsze! Ja w tym roku zabrałam mamie jej stary szalik. W sam raz na ten sezon!
OdpowiedzUsuńOooo to prawda nie sądziłam, że znowu po niego sięgnę.
UsuńŚwietny, pomoże odgonić także tą zgniłą wilgoć, którą nam teraz serwuje zima. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńChoć śniegu nie lubię to jednak zima powinna być śnieżna
UsuńBardzo fajny Szalik!! Uwielbiam takie, którymi można się konkretnie okręcić na szyi, najlepiej kilka razy:)
OdpowiedzUsuńSliczny szalik :))) Ale pieski Cuudne :)) Milej niedzieli Ci Zycze :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń