Nie wiem czy wiecie ale od wczoraj mamy w domu przedszkolaka. Bałam sie trochę tego dnia, bo ja chciaż już dorosłam do wysłania dziecia spod mych kwoczych skrzydeł ( i tak mi to sporo czasu zajęło), to nie wiedziałm do końca jak ono zareaguje na tę nową sytuację.
Żeby pogodzić ją z przedszkolną myślą i rozpalić oczekiwanie na NOWE postanowiłyśmy uszyć wspólnie przedszkolny worek. Co prawda mama sobie umyśliła, że zasiądzie na nim prześliczna sowa. Lecz po raz kolejny okazało się, że nie mam już nic do gadania i decyzją latorośli musiałam zrobić psa.
Na początku miała być to nasza Czika ale na szczęście dla mnie kompromis w postaci jwizerunku akiegokolwiek pieska został osiągnięty. Szycie z dzieckiem przed sobą zasłaniajacym po części maszyne to jest hardcor. Walka z materiałem i wszędobylskimi palcami malucha to spore wyzwanie. Na całe szczęście obyło się bez ofiar.
i sliczny wyszedł! :)
OdpowiedzUsuńUżytkownik też tak uznał :)
UsuńJak się już jest przedszkolakiem to wypada mieć swoje zdanie i go twardo bronić ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że napiszesz, że wypada mieć swój worek ;)
UsuńHoho i widzę, że materiał się przydał :) Piękny worek, dzielna jesteś szyjąc z dzieckiem na kolanach :)
OdpowiedzUsuńJakbym CI powiem jak wygląda moje szycie to się przeżegnasz. Na stojąco przy kuchennym blacie , a dziecko stoi przede mną na małym taboreciku. Ot cała tajemnica ;)
UsuńPiesek na worku musi być :) Praca zespołowa przyniosła super efekty i pewnie mała Inga od razu poczuła się pewnie żeby iść z nim do przedszkola :) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń