Nawet nie wiedziałam, że słoneczniki swoim przesłaniem oznaczają szczęście. Dopiero jak wykonałam ich aż 100 sztuk, zaczęłam co nieco o nich czytać. Żeby nie być całkowicie zielona w tym temacie.
A po co mi było ich aż tyle? Mnie to w sumie potrzebne nie były, ale posłużyły jako dekoracja weselnych winietek.
Panna Młoda zażyczyła je sobie gdyż właśnie słoneczniki były głównymi kwiatami i kolorami wystroju sali.
Tym razem do mnie należało tylko wykonanie kwiatków i podoklejanie ich do wykonanych już pudełek. Młodzi wykorzystali mój szablon i własnymi siłami składali go potrzebną ilość razy pakując w nie słodkie podziękowania.
Ja zawsze podziwiam takie masowe produkcje, bo sama nie mam do takich rzeczy cierpliwości i raczej nie podjęłam bym się takiej pracy.
OdpowiedzUsuńNiezłą łąkę poczyniłaś ;)
Trzeba ćwiczyć samozaparcie, im bliżej końca tym bardziej mi się nie chciało...
UsuńJak to cudnie wygląda i ile w to pracy musiałaś włożyć - o matko! A ja 3 lata temu robiłam wizytówki i wbijałam w Ferrero ale gdybym wówczas Cię znała to miałabyś ode mnie zlecenia na torciki. Cudne są! Hmmm może na chrzest Stasia? No dobrze... najpierw musi się urodzić.
OdpowiedzUsuńWizytówki w Ferrero też mi się bardzo podobają. Widzę, że imię już wybrane. Znam jednego małego Stasia z piaskownicy :). Czekam więc na pogromcę niewieścich serc
UsuńIle pracy musiałaś w to włożyć,ale efekt jest cudowny
OdpowiedzUsuńTo taka mała odskocznia w kartkowaniu, czasami wręcz potrzebna :)
Usuń