Będąc u swojej chrześnicy zauważyłam na jej nadgarstku wyplecione z muliny warkoczyki i przypomniałam sobie, że w czasach swojej młodości namiętnie plotłam tzw. bransoletki przyjaźni.
Poszłam więc za ciosem i w ramach przypomnienia sobie tej techniki uplotłam jej jedną taką kolorową bransoletę.
oj, wspomnienia :) fajne kolorki :)
OdpowiedzUsuńgdzieś mam jeszcze bransoletki z wyplecionymi napisami :)
O widzisz, ja nigdy nie plotlam literek, moze kiedys sprobuje
UsuńZnajoma bransoletka, chociaż nigdy takiej nie miałam:D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nauczę się je wyplatać i sobie taką zrobię... :)
Najpiękniejszych Świąt Wielkanocnych, pełnych miłości i nadziei oraz radości, jaka płynie z faktu Zmartwychwstania. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńPS bransoletki ja też kiedyś takie robiłam, ale dziś bym sobie za żadne skarby nie przypomniała tej techniki:-)
O tak, pamiętam te bransoletki - to był kiedyś hicior... też takie plotłam w wolnych chwilach :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję za piękne życzenia i choć to już ostatnie świąteczne godziny - również życzę, by były piękne i pełne wiosny :)