Tyle czekałam na ławo-stół, że myślałam iż ta chwila nigdy nie nadejdzie. Do tego czasu zmuszeni byliśmy jakoś sobie radzić wykorzystując niską komódkę i wielką półkę od szafy imitującą blat. Jednak w końcu nadszedł czas i w naszym mieszkanku od wczoraj stoi pachnący nowością mebel. Od razu przy nim zasiadłam aby co nieco potworzyć, a następnie przystroiłam go w nowe cudo.
Bo skoro przyszedł czas na stół to i nadszedł czas na moją nową serwetę.
Ach ileż ja nad nią godzin spędziłam, ale się opłaciło. Czyż nie prezentuje się fantastycznie? Potraktowałam ją jako wstęp do większego projektu, doskonale mi się przy niej ćwiczyło palce i nadgarstki.
A przy niedzieli czas na odrobinę odpoczynku i relaksu. Więc się relaksujcie przy pięknej pogodzie.
śliczna serwetka :) i gratuluje nowego nabytku :D juz nie moge sie doczekac żeby wypic przy nim kawe :) a słoneczniki...hm.. :D moje ulubione :D
OdpowiedzUsuńoj, opłaciło się poświęcić czas, świetna serwetka!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, czy kupiłaś ławę do serwetki, czy zrobiłaś serwetkę do ławy, ale pięknie razem wyglądają:)))) Serwetka cudna:))
OdpowiedzUsuńOj opłacało się tyle męczyć nad taką serwetką, ponieważ efekt jest piorunujący ;)
OdpowiedzUsuńManiek, to wsiadaj w pociag i przyjezdzaj :]
OdpowiedzUsuńKachasek, najgorzej zawsze mi sie zabrac
Hania prawde powiedziawszy pierwsza byla serwetka, robiona z marzeniem o stole heheh
Honka jak juz widzialam ze cos mi fajnego wychodzi chcialam jak najszybciej skonczyc. ?Takie szydelkowanie jest jak narkotyk. Wciaga...
Fiu, fiu podziwiam, ja nie miałabym pojęcia jak się zabrać za taką serwetkę.
OdpowiedzUsuńStół piękny ale serwetka - prawdziwy majstersztyk :)
OdpowiedzUsuń