środa, 19 maja 2010

29. W bordzie mu do twarzy

    Czy ja już kiedyś mówiłam, że się w domu strasznie nudzę? Jaki człowiek przy zdrowych zmysłach miesiąc po kupnie narożnika szył by już na niego przykrycie? jak to jaki? JA!!
Jak się ma małe mieszkanie, należy każdy zakup 2 razy przemyśleć i udać się do sklepu z metrówką. Chcąc na 30 m zmieścić sypialnie, kącik komputerowy, garderobę, jadalnię i pokój gościnny trzeba mocno się nagimnastykować. I nam się o dziwo to w końcu udało jak znaleźliśmy w IKEI narożnik, który wymiarami doskonale wpasował się nam w sam środek pokoju. 
Wymiary: 195x140, rozkładany z pojemnikiem na pościel
  i śliczny szarawy odcień w grubej strukturze materiału.

     Po dwóch dniach stwierdziłam jednak, że wszystko było by w porządku gdyby nie jedno ale.... Ale mamy psa. Psa który wyleguje się przed oknem balkonowym obcierając swym grzbietem  i łapkami nasz nowy CZYSTY narożnik.
      Z teściowych zasobów wyciągnęłam 2 bordowe zasłonki, które kiedyś dostałam a niespecjalnie mi do czegokolwiek pasowały, wyszperałam ogromne białe prześcieradło z  falbaną, które za całe 6 zł nabyłam w SH i zaczęłam szyć. Pech chciał, że maszyna się zbuntowała i przez tydzień zostałam z przyszpilonym materiałem na narożniku. Ale z pomocą przyszła sąsiadka ze swym zabunkrowanym sprzętem. Zszyłam co trzeba, dołożyłam dołem 7 m lamówki a środkiem wstążkę do  zasłonięcia szwów.

       

I teraz jestem szczęśliwa, że uchroniłam jasny kolor narożnika przed strasznym ufafraniem. Wystarczy ściągnąć co trzeba wrzucić do prania i nie przeżywać jak tłusty obiad wyląduje nieopatrznie na  siedzisku.


 
  
Nie wspomnę o tym jak wygląda jeden z narożników tam gdzie leży nasza milusińska.... Na szczęście na bordzie tego nie widać.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających!!! 

3 komentarze:

  1. O matko z każdym postem mnie zadziwiasz... O mistrzynio:D:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie Ci to wyszło, brawa dla Ciebie!
    I dokładnie wiem, jak to jest z psem, kiedy ma się jasny narożnik ;) My na nasz w końcu też musimy o czymś pomyśleć...
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Joaś nie pierwszy i nie ostatni raz Kochana.

    Aguś nie chce nawet myśleć jak ten narożnik by wyglądał bez tej narzuty.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz dodaje skrzydeł, cieszę się z Waszych odwiedzin. Zaglądajcie częściej ;)