Skoro dziecko prosi, to matka wyciąga z szafy druty i biegnie do sklepu po włóczkę, która ostatnio zdobyła jej serce. A później wciąż liczy i przelicza oczka na centymetry i odwrotnie, z nadzieją, że wyjdzie jej to co zaplanowała, choć ostatnie swetry to robiła jakieś 15 lat temu i trochę juz pamięć nie ta.
I skończywszy drutowanie, zblokowała robótkę, zszyła i o mału nie dostała zawału jak okazało się, że pasuje! Obyło się bez prócia. Toż to szok!
Wyszedł co prawda luźniutki, ale to był zamysł taktyczny, bo dziecię nie znosi mieć ubrań przy ciele. Dzięki temu i bluzeczka pod spód spokojnie wejdzie.
Wyszedł super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam imienniczkę ;)
Miło mi, :) i dziękuje za pozdowienia, jak to mawia mój mąz i vice versa
UsuńTo mi też zrób taki seter :) Jest rewelacyjny! No i ten luźny fason w sam raz do ubrań "na cebulkę" :) Chylę czoła żeś go dziergała bez mierzenia bo ja dziś uszyłam Staśkowi za ciasne spodnie :P
OdpowiedzUsuńAch powiem CI że ja chyba tez taki chcę :) tylko muszę zebrac siły do dziergania. Ja sobie też raz uszyłam takie spodnie, a tkanina była kiepska i się rozeszły na szwach przy pierwszej przymiarce buahahah
UsuńWspaniały sweterek :-) Piękne kolory. Robienie na drutach swetrów jest jak jazda na rowerze - tego się nie zapomina ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
jest cudny! :)
OdpowiedzUsuń