piątek, 8 marca 2013

430. Zza zazdrosek

Ostatnimi czasy spoglądałam na me mieszkanko właśnie zza a dokładniej znad zazdrosek. Znajoma poprosiła mnie o uszycie 6 szt. o wym 49 cm x 46 cm z dodatkiem niebieskiego, płaskich nie marszczonych ale z dziurami na patyki.  To ci wymagania....


Szyłam, aż się kurzyło. A mój mąż z niesmakiem tylko pytał: "kiedy to schowasz?" wskazując na deskę do prasowania. To prawa postawienie jej na środku pokoju zabierało prawie całą naszą przestrzeń życiową. 




Niby miałam jakiś tam pomysł.... gipiura, organtyna, gipiura....


Ale w międzyczasie pomysł prysł... a ja kombinowałam, kombinowałam, aż wykombinowałam. Nie mam przekonania do niemarszczonych zazdrosek, więc postanowiłam je troszkę zrobić "po swojemu".  A mając tak zwaną pełną dowolność w szyciu  po 2 dniach i ta sławetna straszna deska zniknęła w szafie, a ja przeniosłam się z ręcznym przyszywaniem chabrowych kwiatków na narożnik. Kwiatki przyszyte a zazdroskę przymierzyłam do własnego okienka.



Są już zapakowane i czekają na zawieszenie w miejscu przeznaczenia.  A ja daje sobie kilka dni oddechu i znowu wyciągam dechę, bo przede mną nowy ciekawy projekt.

A dziś jedna baba drugiej babie życzy chwili wytchnienia !!!

4 komentarze:

  1. śicne!!
    to może teraz z fioletowymi?? :P
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem tylko czy tak latwo dostanie sie fioletowe kwiatki, te byly tylko zolte, chabrowe i zielone, niestety...

      Usuń
  2. ależ urokliwe, brawo za barto praktyczny pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Pracochłonne widać, ale efekt ekstra!Od razu chce się wyglądać przez okno :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz dodaje skrzydeł, cieszę się z Waszych odwiedzin. Zaglądajcie częściej ;)