piątek, 6 kwietnia 2012

275. Coś poplątałam

Będąc u swojej chrześnicy zauważyłam na jej nadgarstku wyplecione z muliny warkoczyki i przypomniałam sobie, że w czasach swojej młodości namiętnie plotłam tzw. bransoletki przyjaźni.


 Poszłam więc za ciosem i  w ramach przypomnienia sobie tej  techniki uplotłam jej jedną taką kolorową bransoletę.


 Moim ulubionym wzorem była jodełka, więc to ją poczyniłam z resztek muliny jakie jeszcze posiadałam w zakamarkach szuflady. Może przypomnę sobie i inne wzory, jak młodej przypadnie ona do gustu.

5 komentarzy:

  1. oj, wspomnienia :) fajne kolorki :)
    gdzieś mam jeszcze bransoletki z wyplecionymi napisami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, ja nigdy nie plotlam literek, moze kiedys sprobuje

      Usuń
  2. Znajoma bransoletka, chociaż nigdy takiej nie miałam:D
    Może kiedyś nauczę się je wyplatać i sobie taką zrobię... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpiękniejszych Świąt Wielkanocnych, pełnych miłości i nadziei oraz radości, jaka płynie z faktu Zmartwychwstania. Pozdrawiam serdecznie:-)

    PS bransoletki ja też kiedyś takie robiłam, ale dziś bym sobie za żadne skarby nie przypomniała tej techniki:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, pamiętam te bransoletki - to był kiedyś hicior... też takie plotłam w wolnych chwilach :)
    P.S. Dziękuję za piękne życzenia i choć to już ostatnie świąteczne godziny - również życzę, by były piękne i pełne wiosny :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz dodaje skrzydeł, cieszę się z Waszych odwiedzin. Zaglądajcie częściej ;)